O moim sceptycznym podejściu do marek odzieżowych i brandów, można by napisać opowiadanie czy książkę. Często zdarza się tak, gdzie na początku jestem sceptyczny wobec danego projektanta czy brandu, następnie dochodzi do okresu, w którym przyglądam się w pozycji " cichego oglądacza" ów dziełom, boom i wtedy zaczyna się moja miłość do danych ubrań, ludzi, rzeczy czy pewnego stylu bycia. Owszem, zdarzają się takie brandy, projektanci, artyści czy rzeczy, które jednak nie zawsze i chyba już nie podbiją mojego skromnego serduszka.
Dziś oto, siedząc w kuchni mojego wynajętego mieszkania upajam się stylem angielskiego chłopca z lat
'20 i '30 !
Podbito po raz kolejny moje serce. Czym ? Wzorami, pomysłem, anatomy of change, rozwiązaniami technicznymi stonowaną kolorystyką i przede wszystkim - czego brakuje wielu zdolnym (?) - klimatem projektów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz